W taki oto sposób zakończył się mój grudniowy wypad na Świnicę. Przez cały ten dzień wiał silny wiatr, a po niebie przetaczały się jakieś dziwne chmury. Kiedy zachodzące słońce przybrało intensywną pomarańczową barwę moje przeczucia, że zdarzy się interesujący finał nabrały pewności. No i nie trzeba było długo czekać…