Już 2 grudnia na Uniwersytecie Ekonomicznym w Krakowie po raz czternasty rozpocznie się Krakowski Festiwal Górski. Tak jak w poprzednich edycjach nie zabraknie nazwisk światowego formatu. Przybliżamy sylwetki zagranicznych gości tegorocznego festiwalu.

Gościem specjalnym będzie ikona światowego wspinania Lynn Hill. Wspaniała atletka, wybitny wspinacz, liderka kobiecego, i nie tylko, wspinania w latach 80. i 90. Swoimi osiągnięciami zawstydzała mężczyzn i pokazała, że nie ma dla niej barier nie do przejścia. Spotkanie z Lynn Hill odbędzie się w sobotę 3 grudnia.

Lynn Hill (fot. Bob Carmichael)Lynn Hill (fot. Bob Carmichael)

Marc-André Leclerc to młody Kanadyjczyk, o którym świat usłyszał niedawno, tak naprawdę dopiero w roku 2015, a to dzięki nieprawdopodobnym, nie tylko jak na patagońskiego debiutanta, przejściom w masywie Torres. Już teraz zapraszamy na spotkanie z Leclerciem, które odbędzie się 2 grudnia!

Marc-André podczas wspinaczki w Squamish (fot. arch. Marc-André Leclerc)Marc-André podczas wspinaczki w Squamish (fot. arch. Marc-André Leclerc)

Kolejny gość KFG to Tim Emmett, jeden z najwszechstronniejszych i najciekawszych brytyjskich wspinaczy, łączący wspinanie skalne i lodowe na bardzo wyśrubowanym poziomie. Himalaje, Alpy, trudne drogi lodowe i mikstowe, walijskie ekstremy, Deep Water Solo, Base Jump, Free Diving etc. – CV Tima Emmetta prezentuje się nadzwyczaj ciekawie. Tim Emmett wprowadzi nas do swojego ekstremalnego świata 3 grudnia, o godzinie 17:55.

Tim Emmett na „The Path” (fot. arch. Tim Emmett)Tim Emmett na „The Path” (fot. arch. Tim Emmett)

Alex Txikon to gość, którego fanom gór przedstawiać nie trzeba. Ten baskijski himalaista ma na koncie 11 ośmiotysięczników, a w tym roku z Simone Moro i Muhhamadem Alim zdobył zimą Nanga Parbat (8126 m). Spotkanie z Alexem Txikonem już 4 grudnia o godzinie 15.00.

Alex Txikon (fot. arch. Alex Txikon)Alex Txikon (fot. arch. Alex Txikon)

Festiwalowi towarzyszyć będą zawody KFG Krak’em All. Na finały zaprasza w niedzielę 4 grudnia Centrala Ruchu Avatar.

Więcej informacji o zagranicznych gościach w załączonych notkach, a wszystkie informacje o festiwalu znajdują się na stronie: www.kfg.pl.

Na 14. Krakowski Festiwal Górski zapraszają: wspinanie.pl, Uniwersytet Ekonomiczny w Krakowie, TKN Wagabunda oraz magazyn Góry.

Sylwetki tegorocznych gości

Gościem specjalnym będzie Lynn Hill - nazwisko firmujące światowe wspinanie. Ikona, wspaniała atletka, wybitny wspinacz – wielkie słowa, ale w przypadku Amerykanki absolutnie na miejscu. Liderka kobiecego, i nie tylko, wspinania w latach 80. i 90. Nierzadko swoimi osiągnięciami zawstydzała mężczyzn. Goniła niemożliwe i pokazywała, że nie ma dla niej barier nie do przejścia.

Jon Krakaurer mówił o niej: „Jest nie tylko jedną z najlepiej wspinających się kobiet na świecie – ona jest jednym z największych wspinaczy wszech czasów”. Sama Hill mawiała, że nie trzeba być mężczyzną, żeby zrobić coś, co jest „pierwszym przejściem”. Kwintesencją takiej filozofii i niesamowitej determinacji w dążeniu do celu było oczywiście pierwsze klasyczne przejście The Nose w Yosemite – wydarzenie bez precedensu w historii wspinania. Ale Hill zostawiła trwały ślad także na kartach wspinania sportowego – w skałach i na zawodach.

To ona jako pierwsza wśród kobiet pokonała trudności 8b+, prowadząc Masse Critique 8b+ w Cimaï w 1990 roku. Do niej należy pierwszy kobiecy onsajt na drodze 8a (X-) – w tym stylu poprowadziła linię Simon na Frankenjurze w 1992 roku. W latach 1986-1992 wygrała ponad 30 międzynarodowych imprez. Wśród jej zdobyczy są między innymi Puchar Świat w prowadzeniu, aż pięć tytułów prestiżowego Arco Rock Master (1987-90, 1990) i trzy wygrane w Bercy Masters (1987-1990).

Jednak wydarzeniem, które ugruntowało pozycję Amerykanki jako postaci wybitnej, było pierwsze klasycznie przejście Nosa (5.13+) na El Capitan w Yosemite w 1993 roku. Rok później Hill wróciła i zapisała w historii pierwsze jednodniowe przejście klasyczne, mieszcząc się w 23 godzinach. Wyczyn ten Magazyn Climbing uznał za jedno z najważniejszych dokonań XX wieku. Natomiast sama Hill nazywała to, co stało się na El Capitan, kulminacją 18 lat wspinania i niezwykle cennym doświadczeniem…. a do męskiej części środowiska wspinaczkowego zwróciła się zaczepnie słynnymi już słowami
– „It goes, boys!”.

Lynn Hill on The Nose
Jak przełomowe było to przejście, świadczy fakt, że dopiero 12 lat później sukces Hill powtórzył nie byle kto, bo sam Tommy Caldwell (tak tak, to ten on Dawn Wall), najpierw w zespole z żoną Beth Rodden, kilka dni później już indywidualnie w czasie 12 godzin. Jeden z dwóch kluczowych wyciągów Nosa, Changing Corners, Amerykanin wycenił na 5.14a. Musiało minąć kolejnych 9 lat, zanim The Nose znów został pokonany klasycznie, a zrobił to Jorg Verhoeven.
Amerykanka zawsze była obecna w mediach, ale też miała i wciąż ma wiele mądrego do powiedzenia. Była zapraszana do Białego Domu, gościła w programach telewizyjnych, „użyczała” swojej twarzy do reklam etc. Współpracowała z wieloma pismami, od: Life, Time, Sports Illustrated, Self, Shape, New York Times Magazin, Vanity Fair, Vogue, po czasopisma branżowe: Outside, Climbing, Rock and Ice, Vertical, Mountain, Desnivel, Montagne. W 2002 roku ukazała się jej autobiograficzna książka „Climbing Free: My Life in the Vertical World”, którą napisała wspólnie z Gregiem Childem.

Dziś Lynn Hill ma 55 lat. Dzieli czas między wspinanie, podróże, pracę, rodzinę (syna Owena urodziła w wieku 42 lat) i przyjaciół. Prowadzi kursy wspinaczkowe i doradza sprzętowo firmom branżowym. Spotkanie z Lynn Hill odbędzie się w sobotę 3 grudnia. Nie przegapcie!

***

Marc-André Leclerc to młody Kanadyjczyk, o którym świat usłyszał niedawno, tak naprawdę dopiero w roku 2015, a to dzięki nieprawdopodobnym, nie tylko jak na patagońskiego debiutanta, przejściom w masywie Torres.

Nie ma się co dziwić, bowiem wszystkie jego najciekawsze wspinaczki odbyły się właśnie w Patagonii oraz rodzinnej Kanadzie. A jak wiemy: o wspinaniu w Kanadzie pojęcie mamy niewielkie, chyba że przejście tam robi gwiazda światowego formatu albo wspinacz z Polski. No bo kto z nas słyszał np. o takim Slesse Mountain, najwyraźniej jednej z ukochanych, „przydomowych” gór Marca-André?

Leclerc ma dopiero 23 lata, co w pewnym sensie usprawiedliwia jego jeszcze „skromne” CV. Mieszka w Squamish, gdzie od lat doskonali się zarówno w cyfrze, jak i tradzie, i zarówno w jednym (5.14a), jak i drugim (5.13c) przypadku ma się czym pochwalić. Pierwsze ekstremalne alpiniady uprawiał, nim przekroczył dwudziestkę. Warto przy tym wspomnieć, że mimo wielu znakomitych przejść w zespołach (jak choćby prawie-klasyczne przejście Muir Wall na El Capitanie ze swoją dziewczyną Brette Harrington, rozliczne ekstremy w Squamish, Canadian Rockies, czy patagońskie nowości w zespole z Colinem Haley’em), jego znakiem firmowym stały się wspinaczki samotne – zarówno te bez asekuracji, jak i z jej delikatnym użyciem.

Jego pierwsze, choć bez większego jeszcze wtedy rozgłosu, przejście w tym stylu to jednodniowe połączenie North Buttress i North Rib (obie za 5.9) na wspomnianej Slesse Mountain, w kanadyjskim masywie North Cascades, w 2013 roku. Rok później Marc-André wraca na ten sam szczyt i w ciągu zaledwie 12 godzin przechodzi 3 inne drogi (East Pillar Direct 5.10+, Navigator Wall 5.10+, Northeast Buttress 5.9+). Zimą 2015 roku Leclerc jedzie na Sleese Mountain, tym razem by dokonać drugiego przejścia zimowego Northeast Buttress. Jest to jednocześnie pierwsze zimowo-klasyczne przejście i do tego… bez asekuracji.

W międzyczasie staje się rekordzistą (58 minut) „biegu” przez Wielką Ścianę (Grand Wall, 5.11a A0) na Stawamus Chief w Squamish (2013). Oczywiście przejścia dokonuje samotnie. Warto wspomnieć, że miesiąc wcześniej w trakcie jednego dnia przechodzi – w większości free solo (z użyciem daisy chains na łącznie 3 wyciągach) – trzy duże drogi w Squamish: wspomniane Grand Wall (5.11a A0), The Flake (5.10) i Upper Black Dyke (5.10c).

Wiosną 2014 roku w masywie Waddington Leclerc w ciągu 18-godzinnej „wycieczki” jako pierwszy samotnie wchodzi na Serra V oraz otwiera nową drogę na szczycie Asperity (Calm Like a Bomb). Chwilę wcześniej robi tam nową drogę ze swoją dziewczyną, ale o drobiazgach nie ma co przecież wspominać.

No i wreszcie czas na rejon, który dla Marca-Andre stał się obecnie drugim domem – argentyńską Patagonię. Sezon 2014/15 przynosi dwa wielkie przejścia zespołowe (z Colinem Haley’em, nowy wariant na północnej ścianie – Directa de la Mentira oraz trawers masywu Torres w drugą stronę – od Cerro Torre do Aguja Standhardt), a także dwie wielkie solówki, czyli połączenie Tomahawka z Exocetem na Aguja Standhardt i Śrubokrętu (Corkscrew) na Cerro Torre, czyli dół południowo -wschodniej grani (niegdyś tzw. drogi przez Kompresor) z górą ściany zachodniej.

W trakcie patagońskiej zimy (wrzesień 2016) Kanadyjczyk dokonuje drugiego wejścia na być może najtrudniejszą z patagońskich turni – Torre Egger, częściowo nowym terenem. Jest to oczywiście pierwsze samotne wejście zimowe na tę turnię. Jakby tego było mało, ostatnio przyszła kolejna sensacyjna wiadomość. Leclerc, tym razem w towarzystwie Austina Siadaka, ponownie wszedł na Torre Egger – klasycznie, jako pierwszy w historii (patrz: pierwsze klasyczne przejście drogi Titanic).

W kwietniu tego roku Leclerc, znów jako pierwszy samotnie, przeszedł legendarną Emperor Face na Mt. Robson (Canadian Rockies), poprzedzając to solówką na Mt. Andromeda.

Cóż, 23 lata to naprawdę niewiele. Z pewnością Kanadyjczyk jeszcze się rozwinie, a swoją nieprawdopodobną psychę i motywację przekuje na kolejne 23 lata ostrego wspinania w górach całego świata – także w doborowych zespołach.
Już teraz zapraszamy na spotkanie z Kanadyjczykiem, które odbędzie się 2 grudnia!

***

Tim Emmett to jeden z najwszechstronniejszych i najciekawszych brytyjskich wspinaczy, łączący wspinanie skalne i lodowe na bardzo wyśrubowanym poziomie. Profesjonalista nieunikający ryzyka. Pytany, co go inspiruje, odpowiada: „Rzeczy, których nigdy wcześniej nie robiłem”. I nie jest to tylko wspinanie.

Himalaje, Alpy, trudne drogi lodowe i mikstowe, walijskie ekstremy, Deep Water Solo, Base Jump, Free Diving etc. – CV Tima Emmetta (rocznik 1974) prezentuje się nadzwyczaj ciekawie. W ostatnich latach na czoło wysuwa się głównie wspinanie lodowe, choć przecież sukcesy w zawodniczym świecie odnosił już dawno, stając czterokrotnie na podium Lodowego Pucharu Świata w latach 2000-2004. Między innymi to właśnie jemu drytoolowcy zawdzięczają jedno z najlepszych miejsc do wspinania z dziabami – jaskinię położoną w rejonie wodospadu Helmcken Falls, w Wells Gray Privincial Park (BrytyjskaKolumbia, Kanada). Zagłębie imponujących lodowych i mikstowych formacji.

A zaczęło się w 2010 roku, kiedy Tim Emmet i Will Gadd ogłosili powstanie najtrudniejszej wówczas lodowej drogi na świecie – Spray On WI10 (rewolucyjna wycena, drogi lodowe nie przekraczały wtedy stopnia WI7). Za tę wspinaczkę zostali wyróżnieni nagrodą Golden Piton. Dwa lata później Emmet, tym razem w zespole z Klemenem Premrlem, poprowadził dłuższą wersję wspomnianej Spray On – powstała Spray On… Top! (230 m, W10, M9+). W tym czasie narodziła się też Wolverine, dla której autorzy zaproponowali przełomowe trudności WI 11.

Wolverine
Rok 2014 to dwa głośne przejścia, a jednym z bohaterów znów jest Brytyjczyk. To pierwsze powtórzenie Overhead Hazard (M11, 200 m) i wytyczenie Clash of Titans WI10+. Areną działań jest oczywiście Helmcken Falls.

Ale Tim Emmet firmuje swoim nazwiskiem nie tylko lodowe ekstremy. Jest także doskonałym alpinistą. Podczas swojej pierwszej wizyty w Himalajach 2006 roku wspólnie z Ianem Parnellem wytyczył w stylu alpejskim nową drogę biegnącą południowo-wschodnim filarem Kedar Dome (6831 m) w rejonie Gangotri. Powstała w pełni klasyczna linia o trudnościach w skali brytyjskiej E3/4 6a, za którą panowie dostali nominację do Złotego Czekana (Piolet D’Or).

Nazwisko Emmetta, jako autora, widnieje przy dwóch głośnych walijskich tradach; Muy Caliente na Stennis Ford w Pemborke – to pierwsza droga w Walii, dla której Brytyjczyk zaproponował wycenę E10 oraz Chicama E9 6c na Trearddur Bay w Holyhead. W tym roku Emmet powtórzył jedną z najtrudniejszych tradowych dróg Ameryki Północnej, The Path 5.14R (ok. 8b+) Sonniego Trottera w Lake Louise (Alberta, Kanada).

Tim Emmett objechał kawał świata, wszędzie starał się zostawić jakiś ślad, między innymi w Mongolii, Wietnamie, Tajlandii, na Kubie i Karaibach, gdzie otworzył najtrudniejszą drogę – One Inch Punch 5.14a i najtrudniejszy DWS – Spicy Times 5.13R. Do niego należą pierwsze skoki Base z Naranjo Des Bulnes w Picos des Europa (2005) i szkockiej iglicy Old Man of Hoy (2009).

W świat swoich pasji, ekstremalnych sportów, w tym głównie wspinania, Tim Emmett wprowadzi nas już 3 grudnia, o godzinie 17:55!

***

Alex Txikon to gość, którego fanom gór przedstawiać nie trzeba. Ten baskijski himalaista, mający na koncie 11 ośmiotysięczników, w tym roku z Simone Moro i Muhhamadem Alim zdobył zimą Nanga Parbat (8126 m).

Alex Txikon urodził się w 1981 roku w jednej z baskijskich gmin w Hiszpanii jako najmłodszy z trzynaściorga rodzeństwa. Od wczesnego dzieciństwa przejawiał
zainteresowanie górami, po których chodził w towarzystwie starszego rodzeństwa już jako trzylatek. W późniejszym czasie rozpoczął wspinaczki w Alpach i Pirenejach,
jednak to co sprowadziło go na drogę gór wysokich to prelekcja Juanita Oiarzabala, hiszpańskiego zdobywcy Korony Himalajów i Karakorum.

Początkowo Txikon wspinał się jako kamerzysta w zespole Edurne Pasaban, która walczyła wówczas o pierwszą kobiecą Koronę. Swój pierwszy ośmiotysięcznik, Broad Peak (8047 m) Bask zdobył w 2003 roku, a w roku kolejnym sięgnął po Makalu (8463 m) i Cho Oyu (8201 m). Rok później bezskutecznie zmierzył się z jednym z największych alpinistycznych celów, czyli zachodnią ścianą Makalu, gdzie dotarł do wysokości 7650 m.

W 2007 roku wszedł północną flanką na Shishapangma (8013 m) – szczyt, który w przyszłości miał zdobyć jeszcze dwukrotnie, południową ścianą. W kolejnym roku Txikon dołączył do ostatniej prostej projektu 14×8000 Edurne Pasaban, która sfinalizowała go w 2010 roku, zdobywając pierwszą kobiecą Koronę Himalajów i Karakorum. Sam Txikon wszedł w 2008 roku Manaslu (8156 m) i Dhaulagiri (8167 m), w 2010 roku na Annapurnę (8091 m), rok później na Gasherbrum I i II, a w 2013 roku na Lhotse (8516 m).

Choć powyższa lista brzmi jak tradycyjna kolekcjonerska wyliczanka, to rzeczywistość pokazuje Alexa w zupełnie innym świetle. Mimo ewidentnych możliwości logistycznych (3-4 wyprawy rocznie) oraz predyspozycji do bardzo szybkiego skompletowania wszystkich himalajskich gigantów, Txikon wielokrotnie mierzył się z bardziej koneserskimi celami, obarczonymi sporym ryzykiem braku sukcesu.

Oprócz wspomnianej zachodniej ściany Makalu były to liczne zimowe wyprawy – na Gasherbruma I (8080 m) w latach 2010 i 2012 i wyprawa zakończona pierwszym wejściem na Laila Peak (6200 m) w 2013.

W międzyczasie wspinał się również w górach Grenlandii i Antarktydy, na wielkich ścianach Karakorum (Trango Tower 6286 m), Himalajów Garhwalu (Thalay Sagar 6904 m) i Himalajów Wysokich (Nuptse 7861 m). Dwukrotnie mierzył się z K2 (8611 m) i Kanczendzongą (8586 m). W tym czasie uprawiał również skoki base i regularnie startował z zawodach tradycyjnej baskijskiej dyscypliny aizkolaritza, czyli przerąbywania siekierą masywnych kawałków drzewa.

W lutym 2016 roku, w swojej drugiej próbie (pierwsza miała miejsce rok wcześniej) wraz z Simone Moro i Muhhamadem Alim dokonał pierwszego zimowego wejścia na Nanga Parbat (8126 m), górę, którą w zimie próbowało zdobyć wcześniej ponad trzydzieści wypraw.

Spotkanie z Alexem Txikonem już 4 grudnia o godzinie 15.00.