Turystyka górska

Za nami prawie połowa stycznia. W Tatrach zima, ujemne temperatury ,niezbyt wielki opad śniegu. Na Podhalu taki trochę turystyczny przestój. Turyści zza wschodniej granicy już wyjechali a zimowe ferie dopiero się zaczynają. W Tatrach turystów niewielu.

Wysokość powyżej 2,500 m npm. Budzimy się pięknego poranka w sercu gór, ale ból głowy nie pozwala wyjść ze śpiwora, dlatego, że przesadziliśmy z alkoholem poprzedniego wieczora? Nie! Dlatego, że proces aklimatyzacji nie przebiegał prawidłowo! Ale zacznijmy od początku...

Za nami świąteczno-noworoczny okres pełen turystów i narciarzy, którzy pod Tatrami chcieli spędzić ten radosny okres. Plany pokrzyżowała im pogoda, gdyż święta były „po wodzie”. Śnieg ginął w oczach a większość szlaków pokrył lód. W Sylwestra turyści byli łaskawi dla ratowników. W Tatrach zanotowano tylko jedną interwencję. Za to na narciarskich sztucznie zaśnieżonych trasach panował spory tłok.

Zima sprawiła psikusa wszystkim gościom, którzy tłumnie zjechali pod Tatry. Po początkowo mroźnej chociaż mało śnieżnej zimie przed świętami przyszło ocieplenie. Śnieg prawie zniknął. Dobrze, że wcześniej udało się zaśnieżyć  większość tras, tak, że narciarze mieli gdzie jeździć, choć na trasach panował spory tłok Zalodzone szlaki sprawiały sporo problemów turystom, którzy wybierali się  na tatrzańskie szlaki bez odpowiedniego sprzętu.

Podkategorie